- 28/06/2023
- admin
- 0 Comments
- Artykuły
Podróżować po świecie, spotykać wspaniałych ludzi i yyyy dusić ich?! Czyli o pierwszym treningu BJJ prowadzonym przez Polaka na Mauritiusie.
Odkrywając piękny świat z żoną nie zapomniałem o mojej pasji jaką jest jiu jitsu.
Bardzo byłem ciekawy jak wyglada ten sport na końcu świata, czyli Mauritiusie, który przecież jest dla nas niewielką, odległą wyspą położoną na Oceanie Indyjskim. W ten sposób wyszukałem najbliższy klub Power 3 BJJ w Beau Basin obok stolicy Port Louis. Klub prowadzony jest przez Alvina. Liczy około 20 studentów, z których większość miałem okazję spotkać. Blisko połowa to były dziewczyny (So Girlz Power).
Nie było żadnego problemu z kontaktem przez fb. Alvin szybko odpisał, ustawiliśmy się na rendez vous. Więc pakując plecak pamiętałem żeby zabrać spodenki, koszulkę do BJJ i mały cadeau dla właściciela. Treningi prowadzone są tu we wtorki i czwartki i trwają około 1,45 minut – czyli długo jak na warunki polskie, jednak myślę, że długością treningu kompensują sobie ilość jednostek treningowych.
Ale do rzeczy. Razem z żoną zatrzymaliśmy się w niewielkim hotelu na Mount Choisy czyli około 50 km od Power 3. Dojazd na godzinę 18:30 zajął mi ok 80 minut z doświadczonym taksówkarzem. Koszt dojazdu i powrotu to ok 250 zł, już po dobrej cenie – w pierwotnej wersji chcieli ode mnie 350, ale że nie jesteśmy bogatym narodem, a targować się umiem, to ostatecznie „urwałem stówkę”.
Na Mauritiusie podobnie jak na okolicznych wyspach oceanu indyjskiego szybko się ściemnia, więc pierwotny pomysł żeby dojechać tam samemu, był niezbyt mądry, ponieważ sala położona była pośród gęsto zabudowanego osiedla. Ja nie znam tutejszych zwyczajów, ale delikatnie ujmując architektura krajobrazu oraz towarzystwo multikulturowych lokalsów różni się od polskich standardów wiec można było poczuć się niepewnie. Myśle, że żona urwała by mi głowę gdybym ją tu zabrał. Dlatego podróż taksówką z punktu A do B i z powrotem do A choć może droga była najlepszym pomysłem.
Po ponad godzinie podróży, dotarłem na miejsce. Gym mieścił się głęboko schowany w podwórzu, obok świątyni hinduskiej. Alvin już na mnie czekał z przygotowanym kimonem, ponieważ wcześniej uprzedziłem go że, nie zdołałem zabrać mojego. Ostatecznie zrezygnowałem z opcji Gi i wybrałem NO GI. Już wcześniej zaproponowałem, że mogę poprowadzić trening, czy pokazać kilka technik. Zaproponowałem moja specialite de la maison, czyli gilotynkę, motyla, albo zapaśnicze przejścia gardy (branżowcy wiedza o co kaman, inni ciekawscy muszą sobie wygooglować). Nie bardzo wiedziałem z czym przyjdzie mi się mierzyć. Ostatecznie okazało się, że na wyspie maja tylko jeden czarny pas, a ja z moimi czterema belkami na brązie (właściciel miał niebieski pas), jestem dość rzadkim nabytkiem.
Zaproponowano mi żebym poprowadził cały trening na co ochoczo przystałem i tak do mojej dyspozycji otrzymałem około 18 osób w tym 2 niebieskie pasy. Zajęcia prowadziłem w języku francuskim. Trening był intensywny. Pokazywałem różne warianty motylej gardy. Uwzględniłem małe detale wariacji Marcina Helda. Opowiadałem o istocie pracy biodrami profesora Draculino, mówiłem o filozofii treningu kettlebell Pavla Tsatsuline, wspominałem o sile i prostocie Gracie JJ i moim spotkaniu z Cyborgiem – nie mogli uwierzyć, że go spotkałem dwukrotnie.
Padało dużo pytań. Zawodnicy byli bardzo chłonni wiedzy. Były, żarty, docinki tak charakterystyczne dla mnie, było dużo dobrej energii.
Nasze krótkie spotkanie zakończyła sesja sparingową. Każdy miał okazję porobić ze mną 2 minuty i przyznam, że po 10 sparingu zaczęło brakować mi trochę tchu – nie wiem czy to za sprawą zaduchu, czy wypitego dnia wczorajszego, przed wczorajszego i przed przed wczorajszego rumu Green Island, który wypiłem (pssst próbować kuchni lokalnej jest najważniejsze). Finalnie myśle, że przez to i to. Podczas walk pokazywałem w delikatny sposób różne techniki, różne wariacje, aby zobrazować piękno naszego sportu i zainspirować do rozwoju!
Na koniec porozmawiałem z trenerami. Spotkanie podsumowałem słowami: Rozwój tego gymu i waszych ludzi zależy od Was. To wy musicie pokazać im drogę mistrzów. Osss
Zostałem bardzo dobrze przyjęty. Z szacunkiem. Pokazałem co najlepsze w BJJ, Polsce i Polakach.
Wspaniała przygoda. Polecam każdemu upartemu wariatowi. Bo trzeba być cholernie upartym żeby to zrobić! Osss
We are all BJJ Famiy
Leave a Comment